Sekret, który nie jest już sekretem
Mówi się, że najlepiej zacząć od początku. Jednak czym jest początek? Trudno powiedzieć. Od czego powinnam zacząć. Chyba od tego co najłatwiejsze.
Biologicznie jestem jedynaczką, jednak na papierze nadal mam rodzeństwo, siostrę i brata, skolei oni są biologicznym rodzeństwem. Moi rodzice adoptowali ich kilka lat przed moimi narodzinami. A potem pojawiłam się ja, na moje nieszczęście, dziewczynka. To nie jest tak, że nie lubię siebie, że wolałabym być mężczyzną. Nie. Kocham siebie jako kobietę i nie chciałabym tego zmieniać.
Przyznam, że lubiłam moje rodzeństwo. Kiedy trzeba było bawili się ze mną, odebrali mnie ze szkoły czy się ewentualnie zajęli. Co prawda sprawiali ogromne kłopoty wychowawcze i przez to rodzice nie mieli dla mnie aż tak dużo czasu. Dlatego zajmowałam się sama sobą oglądając najczęściej telewizję. Wszystko się zmieniło, gdy zmarł mój tata. Rodzina rozpadła nam się w niecałe pół roku. Mój brat, jeszcze niepełnoletni, przeniósł się do wujka, brata mojego taty, który był z jakiegoś niezrozumiałe dla mnie powodu, przeciwny mojej mamie. A moja siostra została z nami. Po pewnym czasie przeniosłyśmy się do mieszkania, bałyśmy się przebywać same w domu, a do tego mieszkanie prawie w centrum miasta było wygodniejsze. Ja bałam się wychodzić z domu, wolałam leżeć w łóżku i czytać książki. Prawdopodobnie, gdyby nie mój pies Ares, wpadłabym w depresję. On jedyny mnie rozumiał.
Moja siostra sprawiała coraz więcej problemów. Okradała nas, wracała bardzo późno do domu, nie uczyła się. Ciągle pakowałam się w kłopoty które zaczynały nas przerastać. Szczególnie jej ciągłe kradzieże. W końcu moja mama zdecydowała się wyrzucić ją z domu. Była już wtedy pełnoletnia, miała jakąś tam pracę i mogła wynająć pokój.
W tym momencie chciałam odciąć się od przeszłości która mnie dreczyła. A nadażyła się ku temu okazja idealna - zmianiałam szkołę. Uznałam, że najlepiej będzie, jeżeli będę mówiła że jestem jedynaczką. Wtedy tak myślałam. Jednak teraz wiem, że ukrywanie tego było błędem. To, że musiałam ukrywać coś przed moimi nowymi przyjaciółkami, to że ciągle lawirowałam między prawdą a fałszem, niszczyło.mnie.Do tego mniej więcej w tym samym czasie wróciły do mnie wspomnienia, o których chciałam zapomnieć. Co raz częściej płakałam i zastanawiałam się czy to ma jakikolwiek sens. Kilka razy nawet myślałam, że lepiej by było, gdybym zniknęła raz na zawsze. Jednak nie mogę powiedzieć, że to były myśli samobójcze. Za bardzo ceniłam, i nadal cenię, swoje życie. W końcu trafiłam na pewną grupę ludzi, coś jakby stowarzyszenie młodzieży katolickiej w którym były same kobiety. Cieszyłam się, że pojadę z nimi na obóz w wakacje. Ale tam zaczęło się dziać że mną coś dziwnego. Zaczęłam unikać ludzi, chowałam się, żeby móc płakać z nie wiadomych mi przyczyn. W końcu zaczęłam dzwonić do mojej mamy. Opowiadałam jej co się ze mną dzieje. To ona poradziła mi, żebym w końcu komuś powiedziała o tym, że mam rodzeństwo. W tamtej chwili postanowiłam, że zdradzę mój sekret pierwszej osobie, która mnie zapyta o to czy mam rodzeństwo. I wiecie co? Pomogło. Co prawda powiedziałam to dziewczynie której praktycznie nie znałam, wiedziałam tylko jak ma na imię. A ona o dziwo wysłuchała mnie i chciała się dowiedzieć czegoś więcej. Była pierwszą osobą, której powiedziałam prawie wszystko o moim rodzenstwie. O dziwo chciała tego słuchać. Jestem jej za to bardzo wdzięczna, bo dzięki niej udało mi się pozbyć sporego ciężaru z serca. Od tamtej pory wszystko zaczęło się zmieniać i to w zaskakująco szybkim tempie.
Dziękuję wam za wysłuchanie mnie
Mała Dziewczynka