Kolejny ciężar z głowy
Nie wiem czy wiecie, jak duży wpływ ma na nas dzieciństwo. Ogromny, o czym mówi wiele książek popularno-naukowych i publikacji naukowych, niestety teraz ich nie przytoczę, musicie mi uwierzyć na słowo. Każde zdarzenie z naszego życia jest rejestrowane i jeżeli mózg uzna, że jest to przydatna informacja zostawia ją. Tak naprawdę nie musimy jej świadomie pamiętać, aby działać zgodnie z nią. Chyba trochę za bardzo to skomplikowałam, więc spróbuję wytłumaczyć wam na przykładzie. Powiedzmy, że jest jakieś małe dziecko, zobaczyło po raz pierwszy w życiu płomień świeczki. Płomień pięknie świecił i poruszał się, więc dziecko z ciekawości chciało go dotknąć, w następstwie czego oparzyło się. Mózg zapisał tę informację i od tego momentu dziecko wiedziało, że ogień jest niebezpieczny. To tak w skrócie. Wiadomo, że każdy człowiek jest inny i może inaczej zbierać i przetwarzać informacje ze świata zewnętrznego, jednak myślę, że udało mi się mniej więcej wprowadzić was w to co chcę przekazać.
Jakiś czas temu trochę się rozchorowałam. Nie było to jednak klasyczne przeziębienie z katarem, więc nie bardzo wiedziałam jak postępować. Zastosowałam się do zaleceń mojej mamy, lepiej lub gorzej (naprawdę starałam się to wszystko ogarniać), jednak po półtora tygodnia nadal mnie trzymało. Umówiła mnie do lekarza, ale to nie jest najważniejsze. Przez tę sytuację trochę się pokłóciłyśmy, a kłócimy się rzadko. Gdy emocje opadły zaczęłyśmy rozmawiać. Zapamiętajcie, prawdziwa, szczera rozmowa jest bardzo ważna w relacjach między ludzkich i może pomóc w rozwiązaniu wielu problemów. Obydwie doszlysmy do wniosków, że źle zareagowałyśmy. Moja mama odniosła się nie do teraźniejszości, a przeszłości, kiedy ja nie chciałam się leczyć domowymi sposobami a nawet olewałam branie leków. Ja też w swojej reakcji odniosłam się do przeszłości, gdy mama była bardziej nerwowa i zamiast powiedzieć spokojnie co myślę, milczałam.
Tyle, że ja dość często milczałam o tym co ważne, nie mówiłam mojej mamie prawie niczego, chyba że coś mnie męczyło już długo albo dotyczyło kogoś innego, komu chciałam pomóc. A tamtego dnia, postanowiła, że częściej będę mówiła mamie gdy coś mnie męczy, boli, źle się czuję lub mam jakieś problemy. Po pewnym czasie nawiedził mnie sen, chociaż może bardziej koszmar, który od czasu do czasu, szczególnie w chwilach większej niepewności pojawiał się. Śniło mi się, że w obliczu zagrożenia nie mogłam się obronić, chociaż doskonale wiedziałam jak to zrobić i choć próbowałam to nie wychodziło. I teraz kolejna krótka informacja, dygresja, o której później będzie dłuższy post od pewnego czasu trenuję sztuki walki. O moim śnie opowiedziałam mamie, z nadzieją że mi pomoże. I to pewnie nie będzie dla was zaskoczenie, że mi pomogła. Jestem osobą bardzo pokojową, nienawidzę przemocy i przyznam szczerze, że gdyby ktoś mnie zaatakował, świadomie bym się nie broniła, a jak już to ta k, aby nie zrobić mu krzywdy.